Zarobić na polskim Internecie?

W Internet najpierw trzeba dużo zainwestować, aby móc się spodziewać zysków. I przyjdą one nieprędko. Choć firmy internetowe są na giełdach światowych wysoko wycenianie przez akcjonariuszy, to większość przynosi straty. I tak będzie jeszcze przez kilka lat.

W Internet najpierw trzeba dużo zainwestować, aby móc się spodziewać zysków. I przyjdą one nieprędko. Choć firmy internetowe są na giełdach światowych wysoko wycenianie przez akcjonariuszy, to większość przynosi straty. I tak będzie jeszcze przez kilka lat.

W Polsce sytuacja jest o tyle specyficzna, że na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych nie są notowane firmy typowo internetowe. Mamy spółki informatyczne, których podmioty zależne działają w Internecie. I giełdowi gracze, chcąc nie chcąc, muszą kupować ich walory. Przy okazji ujawniają się pierwsze paradoksy Internetu na giełdzie: najwyżej inwestorzy wyceniają spółki mające portale internetowe, a przed nimi akurat jeszcze długa droga do zysków (głównie z reklamy i handlu internetowego). Drugi przykład postawy inwestorów dowodzi, jak magicznym słowem jest Internet. Otóż kilka spółek, do tej pory zajmujących się zupełnie inną działalnością, ogłosiło zmianę profilu działalności na internetowy i niemal z marszu stało się przebojem giełdy. Przy czym niemal w każdym przypadku były to deklaracje bez pokrycia. Niedawny przykład Chemiskóru pokazuje, że magia ta działa do dziś.

Rekordzistą pod względem wielkości zadeklarowanych inwestycji „w Internet” jest TP.Internet – spółka zależna od Telekomunikacji Polskiej, która chce przeznaczyć na ten cel 500 milionów zł. Generalnie inwestycje największych obracają się wokół sum: 200 milionów złotych (Prokom, Elektrim), 100 milionów dolarów (Softbank), 50 milionów dolarów (Optimus), czy 40 milionów dolarów (ComputerLand). Zarządy tych firm nie ukrywają, że nie liczą na zbyt prędki ich zwrot, natomiast głośno mówią, iż nakłady mogą się jeszcze zwiększyć. Ale trzeba pamiętać, że w większości są to spółki publiczne (z wyjątkiem TPI, ale na giełdzie notowana jest jej spółka-matka) i takie deklaracje mogą być składane „pod” inwestorów. Nikt raczej nie będzie tych firm z konkretnych sum rozliczał.