Facebook kontra Faceporn

Najbardziej popularny serwis społecznościowy na świecie wytoczył proces swojej "erotycznej kopii". O ile pozew za kopiowanie cudzego pomysłu i czerpanie z tego korzyści majątkowych jest uzasadniony, to już żądania Facebooka zaskakują.

Facebook kontra Faceporn
Faceporn.com to serwis łudząco podobny do dzieła Marka Zuckerberga pod względem wyglądu czy wykorzystywanych w nim funkcjonalności. Zamiast zwykłych, codziennych kontaktów, utrzymywane są w nim jednak relacje mające charakter erotyczny, o ile nie powinno się tu użyć mocniejszego słowa. Jego właściciel sam chwalił się tym, że Faceporn jest największą na świecie siecią społecznościową skupioną na seksie i pornografii.

W chwili obecnej pod adresem witryny znajdziemy jedynie informację mówiącą, iż trwają właśnie prace nad zupełnie nową wersją strony, która będzie "najlepszym serwisem pornograficznym jaki widział świat".

Tymczasem w jednym z kalifornijskich sądów wkrótce rozpocznie się rozprawa, w trakcie której prawnicy Facebooka będą się domagać odszkodowania za kopiowanie logo dzieła Zuckerberga, wyglądu serwisu i dobrze znanej "ściany" na której umieszczane są wpisy użytkowników.

Facebook domaga się między innymi oddania domeny Faceporn.com oraz przekazania całego zysku wygenerowanego przez serwis. Na tym jednak nie koniec. Prawnicy Zuckerberga uważają, że naruszona została własność FB, którą są słowa "face" i "book". Ich zdaniem, żaden inny serwis społeczności owy nie powinien ich używać, gdyż byłoby to naruszeniem znaków handlowych Facebooka.

Na razie nie wiadomo jak będzie wyglądać linia obrony Faceporn. Niestety właściciel serwisu - Thomas Pedersen - nie udzielał mediom żadnego komentarza w tej sprawie.