Bezpłatny Internet to marny interes

Brytyjscy dostawcy usług internetowych jakiś czas temu zapowiedzieli, że zapłacą rachunki telefoniczne swoich klientów za dostęp do Sieci. Teraz zmienili zdanie.

Brytyjscy dostawcy usług internetowych jakiś czas temu zapowiedzieli, że zapłacą rachunki telefoniczne swoich klientów za dostęp do Sieci. Teraz zmienili zdanie.

Altavista nadała brytyjskiemu przemysłowi internetowemu rozpęd w marcu, zapowiedziawszy, że uruchamia niemal bezpłatny dostęp do Sieci i jej klienci nie będą musieli płacić za każdą minutę żeglowania.

Inni dostawcy usług internetowych poszli za nią. Ale teraz model „liniowego abonamentu” za dostęp do Sieci załamuje się, a klienci narzekają, że zrobili marny interes.

Wśród dostawców, którzy zapowiedzieli, że na wiosnę zaczną dostarczać usługi internetowe w systemie liniowych opłat, znaleźli się tacy potentaci, jak brytyjski Excite, Freeserve, Lineone i Virgin.Net. Ale kiedy tylko serwisy zyskały popularność, firmy zaczęły ograniczać ofertę. W poczcie elektronicznej rozesłanej do blisko 10 tysięcy abonentów Lineone zapowiedziała zawieszenie tej usługi 30 września. Firma, częściowo należąca do operatora narodowego British Telecom, wyjaśniła prasie, że zmusiły ją do tej decyzji względy finansowe. Klienci Lineone płacili 30 dolarów opłaty rejestracyjnej i miesięcznie abonament w wysokości 7,5 dolara. Jak większość dostawców usług internetowych, Lineone pokrywała koszty za minutę połączenia abonenta z numerem dostępowym do Sieci. Te sumy dość szybko przekroczyły miesięczne wpływy z abonamentów.

Firmy dostawcze miały nadzieję, że choć sama usługa dostępu przynosi straty, znajdą się inne źródła przychodów, na przykład reklamy. Jednak nie zdołały one pokryć strat.

Te czysto ekonomiczne powody są przyczyną ogłoszenia przez Virgin.Net, że zamierza opóźnić planowane na lipiec uruchomienie swojego serwisu „Stop-theClock” (Zatrzymaj zegar). „Inne firmy zawiodły, co powodowało niezadowolenie klientów” – powiedział Kevin Maruth, rzecznik Virgin.Net. „My w to nie chcemy wchodzić. Nie możemy tego zrobić z naszą marką i potem stawić czoło sfrustrowanym klientom”.