Zmiany w prawie autorskim

Zakończył się pierwszy etap gruntownej nowelizacji prawa autorskiego. Zmiany były konieczne, szkoda jednak, że dokonano ich w pośpiechu i nie uniknięto błędów istotnych dla branży IT.

Zakończył się pierwszy etap gruntownej nowelizacji prawa autorskiego. Zmiany były konieczne, szkoda jednak, że dokonano ich w pośpiechu i nie uniknięto błędów istotnych dla branży IT.

Kiedy 22 lipca weszły w życie zmiany w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych, w relacjach prasowych dominował raczej optymistyczny pogląd, że nowe przepisy ułatwią walkę z piractwem. Rzeczywiście – zmiany w przepisach karnych ustawy, mające na celu usprawnienie walki z piractwem i lepsze dopasowania ustawy do obowiązującego od 1 września 1998 roku nowego kodeksu karnego były jednym z celów nowelizacji. Przede wszystkim chodziło jednak o dostosowanie polskiego prawa do dyrektyw Unii Europejskiej oraz wprowadzenie zmian umożliwiających przystąpienie Polski do najnowszych konwencji Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO). Należało też usunąć błędy, jakie zauważono w ciągu 6 lat obowiązywania ustawy.

Zmiany istotne dla sektora IT to przede wszystkim wprowadzenie odpowiedzialności cywilnej i karnej za usuwanie i obchodzenie technicznych zabezpieczeń chronionych utworów, wydłużenie czasu ochrony majątkowych praw autorskich z 50 do 70 lat, a także korekta usterek w przepisach dotyczących programów komputerowych. Na czym te usterki polegały? Na zniesieniu tzw. abolicji komputerowej i zmiany w zakresie dozwolonego użytku publicznego, w tym obowiązku respektowania zakazu przedruku w odniesieniu do aktualnych artykułów na tematy polityczne, gospodarcze lub religijne, z którego korzystają zresztą niektóre serwisy internetowe.

Kwestia środków służących do usuwania lub obchodzenia technicznych zabezpieczeń utworów pojawiła się najpierw przy programach komputerowych. Fałszywe numery rejestracyjne, programy pozwalające na kopiowanie zabezpieczonych nośników lub usuwające zabezpieczenia czasowe czy funkcjonalne od dawna stanowiły zmorę producentów shareware i programów komercyjnych. W ostatnich latach znaczenia nabrały również techniczne zabezpieczenia, np.cyfrowe znaki wodne, innych kategorii dzieł, takich jak muzyka, zdjęcia, książki. Znalazło to odbicie w dyrektywach Unii Europejskiej dotyczących własności intelektualnej, a w ślad za nimi w polskiej ustawie.