Rosyjska milicja mówi "dość". W Internecie
- Piotr Perka,
- 16.11.2009, godz. 12:25
Gdy kilka dni temu major Aleksiej Dymowski opublikował w serwisie YouTube film, w którym oskarżył swoich przełożonych o korupcję, nikt nie przypuszczał, że poprą go inni oficerowie rosyjskiej milicji.
Historia ma dalszy ciąg, bowiem na podobny krok co Dymowski, zdecydowali się inni oficerowie. W swoich wystąpieniach mówią o łapówkach, fabrykowaniu dowodów przeciwko niewinnym ludziom i innych nieprawidłowościach w rosyjskiej milicji.
W jednym z zamieszczonych w Internecie filmów można usłyszeć o przypadku skazania na karę dożywotniego więzienia dwóch niewinnych osób, którym zarzucono podpalenie (w wyniku czego śmierć poniosło 25 osób). Opowiadają o nim major Michaił Jewsejew oraz były zastępca prokuratora Grigorij Czekalin.
Dymowski twierdził, że jednym z powodów decyzji o zamieszczeniu krytycznego nagrania w Internecie był dekret ministra Spraw Wewnętrznych, mówiący o konieczności wykrywania większej liczby przestępstw. Milicjanci zmuszani do wykazywania się przed przełożonymi większą wykrywalnością przestępstw fabrykują dowody i oskarżają niewinnych ludzi.
W ocenie Aleksieja Muchtina, analityka politycznego, którego cytuje Yahoo.com, cała sprawa wygląda na robotę milicyjnych służb PR. Jego zdaniem, choć w swojej wypowiedzi Dymowski nie mówi o niczym, czego nie wiedziałaby opinia publiczna, to spowodował on nagłośnioną w mediach reakcję ministra i wszczęcie śledztwa.
Pojawiły się też głosy, że zamieszczenie filmów na YouTube jest być może celową akcją, mającą odwrócić uwagę od afer z udziałem milicjantów. Przykładem takiego incydentu jest kwietniowe wydarzenie zarejestrowane kamerą przemysłową, na którym widać jak w jednym z supermarketów pijany milicjant strzela do ludzi. Zginęły wówczas trzy osoby, a rannych zostało siedem.
źródło: Yahoo.com