Polacy dobrze oceniają swoich pracodawców w sieci. A pracodawcy ich obserwują.

Z raportu opublikowanego przez GoldenLine wynika, że polscy pracownicy dobrze oceniają swoich pracodawców, a jednym z najważniejszych kryteriów jest atmosfera panująca w pracy. Jednocześnie sami pracodawcy bardzo często śledzą aktywność swoich ludzi w internecie, a social media mogą zadecydować o być albo nie być w pracy.

Według zaprezentowanego przez GoldenLine raportu 44 proc. pracowników źle ocenia swoich szefów, a 56 proc. dobrze. Dla większości Polaków najważniejsze kryteria stanowią: wynagrodzenie (47 proc.), atmosfera w pracy (38 proc.) oraz elastyczne godziny (22 proc.). Spośród 44 proc. niezadowolonych użytkowników portalu tylko nieco ponad połowa (55 proc.) skorzystała z możliwości udzielenia swoim zwierzchnikom (byłym lub obecnym) konstruktywnej porady, jak poprawić sytuację w firmie.

Warto zwrócić uwagę, że logujący się na GoldenLine pracownicy doskonale zdają sobie sprawę, że cokolwiek opublikują w serwisie, firmy będą miały do tego dostęp. Na portalach rozrywkowych jak np. Facebook, ta świadomość jest o wiele niższa.

Pracodawcy śledzą i rekrutują

Według danych agencji Rapplera monitorującej media społecznościowe 91 proc. pracodawców lustruje profile swoich potencjalnych pracowników podczas procesu rekrutacyjnego. Według danych sporządzonych przez portal Pracuj.pl "Wyzwania HR 2012" 24 proc. polskich pracodawców uznaje, że wspomaganie procesów rekrutacyjnych za pomocą Facebooka ma sens. Jest to w gruncie rzeczy zrozumiałe - już 11-letnie dzieci korzystające z social media traktują siebie jako "markę", którą należy odpowiednio wypromować. Podobnie pracodawcy wychodzą z założenia, że jeśli pracownik coś opublikował na Facebooku, zdaje sobie sprawę, że będzie to oceniane.

Facebook powie prawdę o kandydacie

W istocie, przejrzenie profilu potencjalnego członka zespołu może dać wiele informacji. Zgodnie z badaniami opublikowanymi w Journal of Applied Social Psychology można na podstawie pobieżnego obejrzenia profilu na Facebooku trafniej przewidzieć potencjalną przydatność i chęć pracy danej osoby niż na podstawie jej ilorazu inteligencji.

W badaniu dano nieco ponad pięciuset osobom do przejrzenia wybrane profile, wraz ze zdjęciami, linkami do zainteresowań, opisem słuchanej muzyki i preferowanej literatury. Na tej podstawie grupa miała za zadanie odpowiedzieć na pytania "Czy dana osoba jest odpowiedzialna?" lub "Czy umie współpracować w grupie?". Po pół roku skonfrontowano przewidywania z ocenami pracodawców. Wyniki prognoz okazały się trafne. Co ciekawe na negatywną ocenę, wbrew popularnemu mitowi, nie miała wpływu ilość zdjęć z imprez.

Wiele firm, które posiadają profil na portalach społecznościowych umieszcza tam zakładkę (lub w wypadku Facebooka aplikację) "Pracuj dla nas" gdzie na bieżąco przedstawiają oferty. Bywa, że w przy rozpoczęciu rekrutacji należy dodać specjalistę od HR do znajomych. Najciekawszą, ale i najbardziej niepokojącą aplikację tego typu stworzono dla agencji R/GA. "Social Interview" jest dość niezwykłą rozmową kwalifikacyjną, w której to nie kandydat jest przepytywany - firma prosi go, by na swoim profilu umieścił pytania, na które w formie komentarzy odpowiadają jego znajomi.

Niedobre praktyki

Ze względu na rosnącą popularność social media i ich wzrastającą rolę w procesie rekrutacji, wielu pracodawców zaczyna przekraczać granice dobrych obyczajów, a czasem nawet prawa.

Statystycznie 10 proc. pracowników firm IBM i General Motors dostaje rocznie naganę ze względu na zachowanie w sieci niezgodne z wytycznymi firmy. Jeśli nie następuje poprawa, pracownicy bywają zwalniani. Na Facebooku jest nawet osobna grupa zrzeszająca ludzi, którzy z powodu aktywności w mediach społecznościowych stracili pracę.

Prawdopodobnie najgłośniejszy tego typu przypadek to Amerykanka Kimberly Swann, która nazwała na Facebooku swojego szefa zboczeńcem, ale zapomniała, że dodała go wcześniej do znajomych. Jej post wraz z odpowiedzią szefa do dziś krąży po portalach zbierających wpadki z social media.

Twórcy portalu przewidzieli, że nie wszystkie treści można opublikować dla wszystkich, dlatego też portal Facebook ma możliwość zablokowania części lub wszystkich postów i zdjęć dla osób niebędących znajomymi lub podzielenia znajomych na grupy. Znacznie rozsądniejsze rozwiązanie zaproponowano na portalu Google+, gdzie funkcjonują kręgi, np. znajomych z pracy, rodziny czy dalszych przyjaciół, a każdą treść można opublikować osobno dla danego kręgu.

W odpowiedzi na takie zabezpieczenia niektóre firmy proszą pracowników o zalogowanie się podczas rozmowy kwalifikacyjnej lub wręcz wymagają podania loginu i hasła do serwisów społecznościowych. Praktyka ta wywołała burzę za oceanem, gdzie najsilniejszej inwigilacji poddawani byli pracownicy służb publicznych. Facebook zapowiadał, że wytoczy procesy instytucjom, które wymagają haseł od pracowników i oficjalnie potępił tego typu praktyki.

Charakterystyką nowszych serwisów i portali społecznościowych jest brak anonimowości. Jeszcze kilka lat temu opinie o pracodawcy można było publikować bez strachu na forach internetowych, gdyż użytkownika krył nick.

Dobre praktyki

W raporcie serwisu GoldenLine jednym z decydujących czynników było zadowolenie z pracy. Z drugiej strony pracodawcy chcą mieć kontrolę nad obecnością pracowników w sieci. Paradoksalnie by uniknąć negatywnych ocen warto jest dać pracownikom dostęp do mediów społecznościowych na służbowym komputerze. W czasach, gdy coraz więcej obowiązków zawodowych przynosi się do domu facebook stanowi wentyl bezpieczeństwa, który znacznie podnosi zadowolenie z pracy.

Gartner przewiduje, że o ile w 2010 roku około połowa firm blokowała serwisy społecznościowe, o tyle w 2014 będzie to tylko 14 proc. I to wpłynie na poprawę atmosfery w biurze, tak cenionej przez pracowników, i pozwoli być może uniknąć nieprzychylnych komentarzy na tych samych serwisach społecznościowych.